Slytherin Club - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Slytherin Club Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Cztery części serca
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Slytherin Club Strona Główna -> FanFicki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lenna
Prefekt Naczelny (Bezczelny XD)
PostWysłany: Czw 14:33, 06 Lip 2006


Dołączył: 04 Maj 2006

Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzie kończą się uczucia a zaczyna pustka...

Taak. To będzie dłuuugi ff. Będzie tu przeplatany pamientnik, wspomnienia różnych osób i opowiadanie.

Po za tym tekst wydaje mi się trochę naiwny, ale co tam...

Tytuł: Cztery części serca
Autor: Lenna
Beta: Lenna
Uwagi autorki: Początek był kiedyś napisany na moim blogu Razz. Historia zakazanych związków, pragnień. O mocy miłości, wierności, nienawiści. Będzie o smutku i radości, o nadzieji i zdradzie.
...Inaczej: Lenna w swoim żywiole Very Happy...

UWAGA: Występuje homoseksualizm. Dziękuję za uwagę.

Uwaga techniczna:
"xxx" - Taki tekst oznacza myśli;
"xxx" - wspomnienia;
"xxx" - nacisk mówiącego na słowo.

Zapraszam do czytania.

Część 1: Miłość

Strzał prosto w serce
I jesteś winna
Nadałaś miłości złe imię
Zagrałem moją część a ty zagrałaś w swoją gre
Nadałaś miłości złe imię
("You give love a bad name" Bon Jovi)


To będzie banalne, wiem, ale inaczej nie mogę zacząć: witam, nazywam się Lenna Riddle. Jeśli jesteś Mugolem nie słyszałeś o mnie... Zresztą, jeśli jesteś Czarodziejem też nie. Chodziłam do Slytherinu w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart... Ale na liście uczniów też mnie nie znajdziesz. Cóż może opowiem mój pierwszy dzień w Hogwarcie i wszystko wyjaśnię... To było tak:
Szłam peronem 9 i 3/4 wlokąc za sobą kufer i powtarzając w myśli Kati Voss – tak, Lenna Riddle- nie, Kati Voss – tak, Lenna Riddle – nie.... Nagle walnęłam w „coś” i wywaliłam się na beton, a to „coś” na mnie. Mój umysł najpierw zarejestrował rude, miękkie i puszyste włosy, później wielkie zielone oczy wlepione we mnie. Już miałam rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale usłyszała w głowie głos ojca Bądź grzeczna, nie wyróżniaj się.
- Przepraszam. Nic Ci się nie stało? – Wydukała dziewczyna wstając ze mnie pospiesznie. Podała mi rękę a ja, z całej sił starałam się przezwyciężyć wstręt do przyjęcie pomocy. Wstałam (korzystając z pomocy dziewczyny). Strzepnęłam rękami kurz z płaszcza i przyjrzałam się dokładnie powodowi mojego „łubudu”. Niewysoka, zgrabna dziewczyna o wielkich zielonych oczach i puszystych, rudych włosach zawiązanych w dwa kucyki. Ubrana w ładną, niebieską bluzkę z krótkimi rękawami i w kraciastą spódniczkę. Miała na stopach pomarańczowe sandałki z dużymi kwiatkami przy zapięciach. Wiedziałam (raczej czułam), że ona też mi się przygląda. Ja, dla odmiany, byłam ubrana w długi czarny płaszcz, czerwoną bluzeczkę z długim rękawem i w czarną spódnice do kolan. Instynktownie włożyłam lewą dłoń do płaszcza, bo jak zawsze czułam, że moja towarzyszka widzi przez rękaw Mroczny Znak na moim lewym przedramieniu. Przez chwile stałyśmy w milczeniu, aż końcu ona przerwała je.
-Nazywam się Lily Evans, a ty?- zapytała podając mi rękę.
-Kati Voss, miło mi cię poznać Lily- uśmiechnęłam się najbardziej przekonującym uśmiechem, na który było mnie w tamtej chwili stać. Nagle podbiegła do nas niewysoka, chuda kobieta z rudymi włosami i dużymi, brązowymi oczami.
-Lili! Lili, kochanie, nic Ci się nie stało?- powiedziała przytulając dziewczynę.
-Nie, mamo. Nic mi się nie stało...Mamo to jest Kati Voss- Przedstawiła mnie, choć wcale o to nie prosiłam.
-Dzień dobry- kiwnęłam głową.
-Dzień dobry, a tobie nic się nie stało kochanie?- aż zadrżałam słysząc jak to mówi. Wcześniej tylko Ojciec nazywał mnie „kochanie” i to tylko jak coś dobrze zrobiłam i był zadowolony.
-Nie, proszę pani, nic mi nie jest. I Lily raczej też nie powinno, miała miękkie lądowanie- Dodałam po namyśle, puszczając oczko do rudzielca. Pani Evans po chwili odeszła, a ja z panną Evans poszłam do pociągu. Mijałyśmy kolejne przedziały pełne uczniów, aż dotarłyśmy do jednego gdzie siedział czarnowłosy chłopak. Gdy otworzyłyśmy drzwi uniósł głowę i zastygł wpatrując się we mnie.
- Witaj, Syriuszu. Miałbyś coś przeciwko, gdybyśmy się przysiadły?- Uśmiechnęłam się do niego. Syriusz Black nie przepadał za Mną... z resztą z wzajemnością. Wiedział kim jestem, ponieważ Ojciec zapoznał mnie ze wszystkimi dzieciakami o nazwisku „Black”. Znałam Bellatrix, Narcyze, Andromene, Syriusza i Regulusa. Czemu przez te wszystkie lata mordowania, przelewania krwi i torturowania nic o mnie nie powiedział? Był pod wpływem zaklęcia. Gdyby odezwał się do mnie „Lenno Riddle” przy kimś, kto nie zna mojego prawdziwego imienia, no cóż...Wąchałby kwiatki od spodu, że się tak wyrażę.
-Ależ oczywiście, że nie...- tu jego oczy mówiły „czy ona wie?”. Zaprzeczyłam ruchem głowy.-...Kati- Dokończył.
-A tak, wy się nie znacie. Lily to jest Syriusz Black. Siri – wiedziała, że nienawidzi jak się tak do niego mówi- to jest Lily Evans.
-Miło mi- Black uśmiechnął się do Evansiątka. Podróż minęła nam (czyli Lilce i mnie) na gadaniu, a gdzieś w połowie drogi Syriusz zwiał z przedziału.

***

W dormitorium dziewcząt szóstego roku Slytherinu było pięć łóżek, pięć szafek nocnych, pięć szaf, jedno lustro oraz dwoje drzwi: do Pokoju Wspólnego i do łazienki. Na łóżku mieszczącym się w kącie między drzwiami łazienki a innymi łóżkami leżała młoda dziewczyna. Jej długie czarne, włosy miękko opadały na poduszkę i kołdrę. Dziewczyna leżała na brzuchu a na poduszce był położony gruby zeszyt oprawiony w czarną skórę.
Lenna Riddle zamkneła pamiętnik z myślą Bezsensowne! i wrzuciła go do szuflady szafki nocnej. Wstała i spojrzała krytycznie w lustro.
Była ubrana w czarną, krótką spódniczkę, czarną bluzkę na ramiączka z czerwonym napisem „Jestem sobą, a jak coś Ci się nie podoba to spadaj!” i w czarnych butach a’la glany. Rozpuszczone włosy gładko opadały na jej ramiona. Na ustach miała błyszczyk o smaku czereśni, a oczy podkreślone czarną kredką. W całej swej okazałości postanowiła zejść na śniadanie.
W Pokoju Wspólnym wymieniła kilka uwag dotyczących Huncwotów( „Nie, naprawdę nie wiem, jakie dziewczyny woli Black”, „Nie wiem, jakiego koloru Potter ma majtki!”) i w końcu wyszła na korytarz. W lochach było zimno, ale jej to nie przeszkadzało. Po odpędzeniu eskorty trzecioklasistek („Och, weź powiedz, jak ty to robisz, że gdy wchodzisz do Sali wszyscy się na Ciebie patrzą!”) dotarła do celu- Wielkiej Sali. Nie zaszczycając Gryfonów nawet spojrzeniem usiadła na swoim miejscu przy stole Domu Węża.
-Czyżbym zaspała?- spytała słodko Bellatrix Black smarując tosta.
-Tak, tak, a Ty uwielbiasz Gryfonów...A ostatnio to się pewno z którymś przespałaś- odpowiedziała nalewając sobie szklankę soku z dyni. Will Imprison spojrzała na Lenne karcąco.
-Mogłabyś powstrzymać się od taki odpowiedzi przynajmniej przy jedzeniu.
-Chccccccccccciałabyś. Przecież to panna Och - przepraszam - byłam- w – łazience – gdy - rozdawali - przyzwoitość!- Odpowiedziała Bella żywo gestykulując ręką z tostem.
- O yeah- Lenna spojrzała na Will, która patrzyła na nią krzywo- No, co? Nieprzyzwoitość to moje drugie imię!
-Tak, tak, a Ja mam Dementora w gaciach...-powiedziała Bella uśmiechając się szeroko. Will zaczęła coś do niej mówić, a Lenna przewróciła oczami. Spojrzała na Narcyze Black, siostrę Belli, która znów...czytała książkę.
-Nari, czy nie uważasz, że ciekawsze są nasze dyskusje niż ta książka?- Narcyza nie odpowiedziała tylko dalej wpatrywała się jak urzeczona w książkę. Czarnowłosa machnęła jej ręką przed twarzą i dopiero wtedy Narcyza zaczęła kontaktować.
-Mówiłaś coś Kati?- spytała zmieszana, uśmiechając się nieśmiało a jej długie, blond grzywka opadła na oczy.
-Tak, że chyba pójdę do dyrektora i poproszę o przenieście do Gryfonów- mruknęła zirytowana zielonooka, gdy blondynka znów skupiła się na książce. Ta uwaga zadziałała nie tylko na Narcyzę, ale i na Bellę, Will oraz Avittę Snicket, która też należała do ich paczki.
-Że, co?!- wrzasnęły wszystkie razem tak, że cała sala umilkła.
-To co słyszałyście: trzecioklasistki ubzdurały sobie, że wiem jakiego koloru ma majtki Potter!- Krzyknęła Lenna i wstała od stołu- Sorry, nie mam już ochoty na śniadanie. Idę do Hagrida.
Dziewczyna wyszła odprowadzana zdziwionymi spojrzeniami uczniów jak i nauczycieli.

***

Całemu zajściu przyglądała się pewna Gryfonka- Lily Evans. Miała gęste, miękkie rude włosy i duże zielone oczy. Koło niej siedziała atrakcyjna blondynka o różowo-czerwonych oczach. Miała na imię Carrie Sikt i była najlepszą przyjaciółką Lily. Rudowłosa dziewczyna patrzyła za odchodzącą Ślizgonką.
-A Voss, jak zawsze, musi robić z siebie widowisko!- warknęła zdegustowana blondynka gryząc tosta.
-Ychy...- odpowiedziała inteligentnie zielonooka dziobiąc widelcem w jajecznicy. Carrie tylko przewróciła oczami.
-Bożeeeee... Jeszcze Eliksiry są pierwsze...- Lily gwałtownie poderwała się z krzesła.
-O nie! Przecież profesor zapowiedział, że będzie nas przydzielał w MIESZANE pary!- krzyknęła do przyjaciółki- A wiesz co to oznacza? Że będziemy siedzieć ze ŚLIZGONAMI!- pędem ruszyła do drzwi. Gdy znalazła się w Sali Wejściowej skierowała się w stronę wyjścia na błonie. Szybkim krokiem ruszyła w stronę chatki Hagrida, skąd dochodził ją głośny śmiech Lenny. Zapukała do drzwi. Te otworzyły się niemal natychmias ukazując wysoką postać gajowego. Spojrzł na nią, a uśmiech na jego twarzy poszerzył się raptownie.
-Lily! Jak miło, że wpadłaś! Właśnie opowiadam Kati niezwykle śmieszną historię- Hagrid odsunął się wpuszczając Gryfonkę do środka. Rudowłosa spojrzała na dziewczynę siedzącą w fotelu, a jej serce przyspieszyło na moment. Opanowała się i z przepraszającym uśmiechem wzróciła się do gajowego.
-Przykro mi, Hagridzie, ale profesor McGonagall kazała mi zawołać Voss.
-A czego ona ode mnie chce?- zapytała Lenna przypatrując się jej uważnie. Lily tylko wzruszyła ramionami przystępując z nogi na nogę.
No choć, choć, chcę z tobą pogadać, choć, choć, potrzebuję cię, teraz!
Lenna wstała spokojnie i ruszyła ku niej.
- Przepraszam Hagridzie, ale jak widzisz, Naczelna Kocica Hogwartu mnie wzywa- powiedziała uśmiechając się do Hagrida. Ten wzruszył ramionami mrugając porozumiewawczo do Ślizgonki.
-Tylko uważaj, bo może Cię porządnie podrapać- Lenna zaśmiała się beztrosko wychodząc z chatki. Ramie w ramię z Lily udała się do szkoły omijając różnych uczniów. Każdy z nich miał swoje problemy o których mogłabym tu napisać, ale to już zupełnie inne historie.
Gdy znalazła się w jakimś pustym korytarzu Lily złapała Ślizgonkę za rękę i pociągneła do pierwszej lepszej klasy. Zanim Kati zorientowała się o co chodzi, była już przyszpilopna do ściany, a rudowłosa składała na jej ustach zaborczy pocałunek. Po chwili, która zdawała się być wiekami, oderwały się od siebie z braku powietrza. Czarnowłosa wykorzystała tą chwilę by przekręcić się tak, iż to Lily opierała się teraz o ścianę. Nachyliła się muskając jej ucho wargami.
-Nie ładnie, Evans. A jakby nas ktoś zobaczył, hmm? Po za tym, jeszcze ci mało? Nie wiedziałam, że taka niewyżyta jesteś...- wyszeptała drapieżnym tonem i ukąsiła ją w szyję. Gryfonka gwałtownie wciągneła powietrze i złapała ją za ramiona przyciągając do siebie.
-Kati...- powiedziała zachrypniętym tonem. Czarnowłosa z rozmysłem przejechała językiem po jej szyji.
-Słońce, aż tak mnie pragniesz, że zaczynasz kłamać? Obydwie wiemy, że Kocica mnie nie wzywała. Czy ja naprawdę jestem dla ciebie taka ważna?- zapytała ślizgonka z sadystyczną przyjemnością słuchając jęków dziewczyny, gdy badała językiem i zębami jej szyję.
-Mogłabym Cię teraz zerżnąć. Tu, na którejś z ławek lub na podłodze. Przerwa jest na tylke długa, że starczyłoby na jeden szybki numerek. Ale nie zrobię tego.
-N-n-nie?- zapytała rudowłosa zamykając oczy i przechylając głowę by zrobić jej jak najwięcej miejsca.
-Nie. Rozpieściłyśmy Cię ostatnio za bardzo, nie uwarzasz? Sprawdzimy ile czasu mi zajmie byś błagała.
-S-sprawdzimy?- wyjęczała Lily, gdy czarnowłosa lekko ją ugryzła.
-Taak- odpowiedziała spokojnie Lenna odrywając się od Gryfonki. Wyciągneła ręce i poprawiła czerwono-złoty krawat dziewczyny.
-Choć, bo zaraz lekcja- powiedziała spokojnie kierując się do drzwi. Staneła przy nich i położyła rękę na klamce.
-To widzimy się wieczorem- powiedziała wychodząc.
Jednak ten wieczór miał całkiem inne plany.
***
Gdy zobaczyłam schodząca po schodach Lennę, coś się we mnie przekręciło. Na ustach miała ten sam złośliwy uśmieszek, który jednak nie sięgał oczu. Jaskrawozielona barwa jej teńczówek przypominała mi zaklęcie Uśmiercające.

-Avada Kadevera. Przepiękne zaklęcie, prawda?
-Tak.
-Uśmiercić wroga jednym zaklęciem. Szkoda tylko, że nie umiera w bólu.
-Tak.
-Aleś ty dzisiaj rozmowna, Bellatrix.
-Poprostu lubię słuchać, jak mówisz o śmierci. Oczy Ci wtedy tak błyszą.
-*śmiech* Dzięki, Bella. Następnym razem pomyślę, że się we mnie zakochałaś.


-Cześć, Bellatrix- powiedziała podchodząc do mnie. Mrugnełam, uspakajając myśli.
-W końcu postanowiłaś do nas dołączyć, co?- zapytałam uśmiechając się, miałam nadzieję, troche wrednie. Posłała mi słodki i stuprocentowo sztuczny uśmiech.
-Oczywiście, jakbym mogła sobie odmówić takiego zaszczytu?- ton miała tak samo sztuczny, jak uśmiech. Przyjrzałam jej się uważnie. Niby nic nie odbiegało od normy, ale jednak coś w jej głosie i oczach wołało o nienormalności.
-Coś się sało?- palnełam bez zastanowienia.
-Nie, wszystko jest w porządku!- powiedziała i roześmiała się. Jej śmiech był jakby trochę histeryczny... A może to sobie tylko wyobraziłam?
-Słuchaj, Belle, powiedz profesorowi, że źle się poczułam i zostałam w dormitorium, ok? Dzięki- rzuciła i, nie czekając na moją odpowiedź, ruszyła ku tajnemu przejściu do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Weschnełam cicho odwracając się twarzą do drzwi.
Później z nią pogadam pomyślałam wchodząc do klasy.

Koniec części pierwszej.

***
I jak? Pisać dalsze części? (Mam już początek drugiej Razz )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Evil
Uczeń
PostWysłany: Pią 11:35, 07 Lip 2006


Dołączył: 20 Cze 2006

Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nieba szatana

Super ff.Kiedy następna część.



Ps. Niech ktoś skomętuje mój temat "Magiczne miejsce"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Heather
Pierwszoroczny
PostWysłany: Wto 16:35, 01 Sty 2008


Dołączył: 31 Gru 2007

Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ładnie się zaczęło. Lubię takie opowiadania. Ładnie piszesz i to mi się podoba. Życzę ci, żebyś to kiedyś dokończyła.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Slytherin Club Strona Główna -> FanFicki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin